Staranowałam dwie osoby, biegnąc do sali, w której miała rozpocząć się pierwsza lekcja. Musiałam koniecznie zobaczyć się z Rozalią i usłyszeć od niej czy Peggy mówiła prawdę. Wiedziałam, że równie rzetelna dziennikarka, która starannie selekcjonowała tematy swoich kolejnych artykułów, nie rzucałaby słów na wiatr. A z drugiej strony nie mogłam pojąć, jak to się stało, że… Że zostawiła ukochanego chłopaka i związała się z jego bratem. Z Lysandrem…
Na miejscu od razu zaczęłam rozglądać się za koleżanką. Nie mogłam pozwolić, żeby nieprzemyślanie zrobiła głupstwo, które miało tak mocno wpłynąć na jej życie. Chciałam usłyszeć, że nie podejmowała decyzji pochopnie i wszystko przemyślała.
Mój wzrok zatrzymał się na dwójce osób, czyli autorach całego zamieszania. Stali w kącie wąskiego szkolnego korytarza, ukryci za długą kolumną szafek uczniowskich. Bez namysłu zaczęłam maszerować w ich kierunku. Wyraźnie zmieszali się, ale nie zamierzałam odpuszczać.