niedziela, 6 sierpnia 2017

Rozdział II

Był wieczór, a ja wciąż nie doszłam do siebie. Leżałam w łóżku i ciągle zadawałam sobie pytanie, dlaczego to zrobiłam. Dlaczego pocałowałam Kastiela, w dodatku z własnej woli, chociaż tak bardzo działał mi na nerwy... Przecież doskonale wiedziałam jak traktuje dziewczyny, jak bawi się ich uczuciami, jak wykorzystuje je dla własnej przyjemności...
Zdawałam sobie sprawę, że to była najgorsza rzecz, jaką mogłam zrobić. Teraz uważa się za lepszego ode mnie... Jest pewien, że okręcił mnie wokół palca. I na pewno sądzi, że jestem taka jak inne.
- O nie... Już ja ci pokażę – szepnęłam cicho pod nosem, przykryłam kocem i po kilku minutach zasnęłam.
***
Nadszedł poniedziałek. Szłam do szkoły, po drodze mając jeszcze zajść po Iris.
Słońce przygrzewało przyjemnie, a na niebie nie było ani jednej chmury. Lubiłam, kiedy śnieg topniał, a na drzewach i krzewach pojawiały się pierwsze pąki. Trawa zaczynała zielenić się, cała przyroda powoli budziła się do życia. Każdego roku po srogiej zimie nadchodząca wiosna napawała mnie wyjątkowym optymizmem.
Wtem usłyszałam kroki z naprzeciwka. Podniosłam głowę, oparta o murowane ogrodzenie posesji koleżanki. Dziewczyna szła szybkim krokiem w moją stronę, uśmiechając się od ucha do ucha. Z daleka widać było, że rozpiera ją energia.
- Hej! – Przywitała się rudowłosa, całując mnie na przywitanie w policzek.
- Hej, coś ty taka szczęśliwa? – zapytałam.
- Nie pisałam do ciebie wczoraj, bo wolałam powiedzieć ci o tym dzisiaj na żywo. Dowiedziałam się, że w maju będzie zorganizowana wymiana uczniowska, ale słuchaj dalej. Dziesięcioro uczniów z naszej szkoły jedzie do Hiszpanii!

Oczy Iris aż błyszczały z radości. Uśmiechnęłam się lekko, widząc, w jakiej jest euforii.
- Skąd wiesz? W szkole nikt nic nie mówił – rzekłam trafnie.
- Przecież moja mama siedzi w sekretariacie na zastępstwie. Ona pierwsza wie o takich wydarzeniach – odpowiedziała mi.
- Racja...
- Wiesz, co decyduje o przyjęciu na tę wymianę? – zapytała, a ja pokręciłam głową. – Kolejność zgłoszeń. Powiedzą nam wszystko w tym tygodniu, musimy zebrać się z Kim i od razu się zapisać!
- Skąd wiesz, że chcę jechać? – Zaśmiałam się.
- Nie pleć bzdur, Meg. Dobrze wiem, że chcesz! Szykuj się, to będzie świetny wyjazd!
***
Rzeczywiście prawdą było to, co usłyszałam poprzedniego dnia. Nazajutrz wychowawca poinformował nas wszystkich o wymianie międzyszkolnej, która w dodatku była skierowana głównie w stronę naszej klasy. Iris od razu po zakończonej lekcji podeszła do nauczyciela, chcąc dogadać szczegóły. Dowiedziałam się jeszcze na tej samej przerwie, że wpisała mnie i naszą Kim na listę, niemal bez ustalenia tego z nami. Jednak nie miałam o to do niej pretensji, w końcu kto nie chciałby wziąć udziału w takim wydarzeniu?
Przed kolejnymi zajęciami w doskonałym nastroju udałam się do szafki po podręcznik do chemii. Tam, niestety, natknęłam się na osobę, która była ostatnią, którą chciałam spotkać i tym samym mocno przygasiła mój dobry humor.
- Jak wrażenia po ostatniej imprezie?
Czerwonowłosy chłopak stał oparty o ścianę kilka metrów ode mnie, przyglądając mi się uważnie. Do twarzy znów miał przyklejony charakterystyczny dla siebie, lekceważący uśmiech.
Zapakowałam szybko książki do torby i oddaliłam się od niego, zupełnie ignorując to, o co pytał.
- Słyszysz? Megan! – krzyknął jeszcze za mną, ale nie zamierzałam odpowiadać na jego zaczepki. Dumna z tego, że nie wdałam się z nim w zbędną dyskusję, poszłam pod salę, w której za kolejne kilka minut rozpoczęliśmy lekcję.
***
Chemia mijała mi nadzwyczaj przyjemnie. A to za sprawą mojego towarzysza z ławki. Nie dawał mi się nudzić, a tematy w ciągu tych kilkudziesięciu minut nawet na chwilę nam się nie skończyły. Doprawdy dziwiłam się, że nauczycielowi ani trochę nie przeszkadzały nasze rozmowy.
- Wpadnij do mnie wieczorem, wczoraj kupiłem nową grę.
Armin uśmiechnął się szeroko, czym mnie urzekł. Uśmiechnęłam się równie promiennie. Uwielbiałam nasze wspólne wieczory, podczas których objadaliśmy się popcornem i graliśmy do nocy.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi tego brakowało – odparłam.
- Czyli przyjdziesz?
- Jasne – zapewniłam go. – Może uda nam się wciągnąć w to także Alexego.
- Wątpliwe...
***
Od razu po lekcjach wyszliśmy z chłopcami ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę ich mieszkania. Jak zwykle, nie wytrzymali bez docinania sobie nawzajem co chwila. A ja znów nie wiedziałam, po którego stronie stanąć.
Uwielbiałam ich za poczucie humoru, otwarcie w stosunku do innych ludzi i dystans do samych siebie. Obydwaj byli godni zaufania, a swoją osobowością niemal u każdego budzili sympatię. W dodatku, nie mogłam odmówić im kultury osobistej i ogłady.
Jak na gentlemana przystało, Armin przepuścił mnie pierwszą w drzwiach, gdy dotarliśmy na miejsce.
- Chodźmy do pokoju!
Brunet od razu po wejściu chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą na górę. Trzeba przyznać, że cały dom prezentował się wyjątkowo dobrze. Każde pomieszczenie było gustownie urządzone, wszystko wykończone z najdrobniejszymi szczegółami. Bardzo lubiłam u nich przebywać.
Usiadłam na łóżku chłopaka, a ten poszedł jeszcze do kuchni, by przygotować nam przekąski. Rozejrzałam się po pokoju. Jak zwykle panował tu niesamowity porządek. Podziwiałam Armina, że zawsze starał się sprzątnąć bałagan, nie trzymał ubrań porozrzucanych po podłodze, a gdy otwierało się jego szafę, na twarz nie spadała lawina ciuchów.
Podczas jego nieobecności włączyłam komputer i przygotowałam dwa pady. Akurat wtedy w pomieszczeniu znów zjawił się Armin.
- Już jestem. To co, zaczynamy?
- Dam ci popalić, zaraz się przekonasz – odparłam szatańsko.
- Jeszcze zobaczymy – powiedział z dużą dozą pewności siebie.
Zaczęliśmy naszą zaciętą rozgrywkę. Godziny mijały, a my wspaniale bawiliśmy się, rywalizując ze sobą. Ogrywałam chłopaka dosyć wyraźnie, przez długi czas utrzymując przewagę. Niestety, jeden nieprzemyślany ruch i już nie ja, a Armin był górą. Do samego końca.
Rozgoryczona odeszłam od laptopa i położyłam się na wygodnym łóżku bruneta.
- To niesprawiedliwe, zawsze to ty ostatecznie wygrywasz!
- Nie bocz się, mam trochę większe doświadczenie w grach. Następnym razem dam ci fory – odparł pokojowo.
Zrobiłam nadętą minę i skrzyżowałam ręce na piersiach z udawaną złością.
- Chcesz u nas nocować? – zapytał. – Jest północ.
Zastanowiłam się chwilę. Nazajutrz szkoła, a ja nie miałam przy sobie ani zeszytów na jutro, ani ubrań czy chociażby kosmetyków. Nie mogłam zostać. Poza tym, nie chciałam narażać się na podejrzliwe spojrzenia ich rodziców, kiedy to rano dowiedzieliby się, że zostałam u ich syna na noc.
- Nie, Armin, dzięki. Muszę wracać.
Kiwnął nieznacznie głową. Wstał i podał mi rękę, którą natychmiast chwyciłam, a on pomógł mi podnieść się z łóżka.
- Chodź, odprowadzę cię do domu. Jest ciemno.
Zgodziłam się, ale przed wyjściem zajrzałam do Alexego, który właśnie przy otwartej szafie kompletował swój strój na jutrzejszy dzień w szkole. Co jak co, ale trzeba było przyznać, że nawet ja nie przebijałam go w ilości posiadanych ubrań. Ucieszył się na mój widok, a ja wtedy mocno przytuliłam chłopaka na pożegnanie. Potem zeszłam na dół do drugiego z braci. Czekam już na mnie gotowy do wyjścia, dlatego szybko ubrałam kurtkę oraz buty i opuściliśmy mieszkanie.
Lubiłam wieczorne lub nocne spacery, właśnie takie, jak ten. Większość ludzi wracała właśnie do swoich domów, kilka osób jeszcze włóczyło się po chodniku. Z oddali co chwila było słychać stłumione śmiechy, najprawdopodobniej dobiegające z rynku miasta. Tu jednak, na obrzeżach, ulice powoli pustoszały. Nawet samochody przejeżdżały asfaltem niezwykle rzadko.
Trasę oświetlały nam jedynie przydrożne lampy i księżyc, który tej nocy był w pełni.
- Spójrz jakie gwieździste niebo – powiedziałam do Armina, wpatrując się w górą.
- Rzeczywiście – potaknął. – Megan? To prawda, że jedziesz na tę wymianę?
Zerknęłam na niego i milczałam przez moment, odpowiadając dopiero po dłuższej chwili.
- Tak, zapisali mnie. A co?
Uśmiechnął się blado.
- W takim razie będę miał wspaniałe towarzystwo.
Rozpromieniłam się od razu i przystanęłam.
- Ty też pojedziesz? Ale super! – Zarzuciłam mu ręce na szyję i cmoknęłam z radości w policzek. Cieszyłam się, że oprócz dziewczyn, będę spędzać czas z najlepszych przyjacielem. – To będzie świetna podróż – zapewniłam, opierając dłonie na jego ramionach.
Wtedy usłyszeliśmy kroki zbliżające się w naszą stronę. Wystarczyło, że odwróciłam głowę i moim oczom ukazała się para. Wtedy już byłam zupełnie skołowana i naprawdę zaczynałam zastanawiać się, czy on przypadkiem mnie nie śledzi. Nie rozumiałam, dlaczego tak często spotykam go na swojej drodze.
Kastiel właśnie obejmował w pasie śliczną szatynkę o kręconych włosach. Ten widok zupełnie mnie nie zdziwił.
- Siema – powiedział pierwszy, świdrując mnie spojrzeniem. Znów ujrzałam ten wyraz twarzy, który był z lekka pogardliwy i wyrażał wyższość. Miałam już po dziurki w nosie tego chłopaka!
- Cześć - odrzekł Armin, przyglądając się towarzyszce kolegi.
- Nocny spacer… Bardzo romantycznie – stwierdził zgryźliwie, przyciągając panienkę jeszcze bardziej do siebie.
- O was można powiedzieć to samo – powiedziałam równie kąśliwie, co on. Atmosfera między nami była tak gęsta, że można ją było kroić nożem.
- Musimy już iść. – Chłopak wyminął pozostałą dwójkę, trzymając mnie z wyczuciem za łokieć.
Byłam mu wdzięczna, że zareagował i nie stał tam dalej jak święta krowa, przyglądając się kolejnej zdobyczy naszego klasowego kolegi. Wymieniliśmy się spojrzeniami i ruszyliśmy przed siebie. Po kilku minutach dotarliśmy pod ogrodzenie mojego domu. Tam podziękowałam za podprowadzenie, miło spędzony wieczór i cmoknęłam go w policzek. Pożegnaliśmy się, a potem zmęczona całym dniem weszłam do mieszkania, marząc jedynie o wskoczeniu do łóżka.
***Kastiel***
Spełniłem obietnicę, którą dałem jej wtedy, na imprezie. Nie musiałem się bardzo starać, bo to ona wszystko zrobiła. Sama mnie pocałowała, do niczego nie zmuszałem. Pamiętam jaki miała wzrok w tamtym momencie – rozbiegany, zamglony, ale… Jakiś taki uroczy…
Dopiąłem swego. Ta jednak zaczęła mnie ignorować. Coraz częściej posyłała mi obojętne spojrzenia, a gdy na mnie patrzyła, miała znudzony wyraz twarzy. Nie byłem tylko pewien, czy rzeczywiście nie wzbudzałem w niej żadnych emocji, czy tylko udawała, chcąc zyskać nade mną przewagę.
Bez względu na powód, z każdą chwilą wydawała mi się ciekawsza. Mimo, że chodziliśmy razem do klasy od półtora roku, dopiero teraz ją dostrzegłem.
Była wyzwaniem. A ja lubiłem wyzwania. Lubiłem, jak każda kolejna, jedna po drugiej, wpadają w moje ramiona i nie widzą świata poza mną. Lubiłem mieć co tydzień nową, która urozmaicała mi życie. I w końcu lubiłem łamać i zdobywać te najbardziej niedostępne. To dawało mi najwięcej satysfakcji.
Megan właśnie taka była. Niby porządna, stanowcza… Ale miała słabość. Do mnie.
Już nie pocałunek był moim celem. Teraz dążyłem do tego, żeby oddała mi całe swoje ciało.
***
- Ej, śpiochu! Wstawaj! Szkoła czeka!
Mocny głos od razu mnie obudził. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam tatę, który właśnie odsłaniał roletę w oknie. Jęknęłam głucho, zakrywając głowę kołdrą. Byłam tak bardzo niewyspana…
- Nie wygłupiaj się. Jeszcze trzy miesiące i będziesz miała wakacje. Wtedy śpij sobie nawet cały dzień, teraz masz szkołę – rzekł, rozkrywając mnie.
Przetarłam oczy i całą twarz, po czym usiadłam powoli na łóżku. Tata obiecał zrobić mi na śniadanie jajecznicę, a ja w tym czasie miałam się ubrać. Niechętnie wstałam i zaczęłam szykować się. Dodatkowo zmotywowały mnie dochodzące z kuchni zapachy. Szybko założyłam na siebie ciuchy i wyszłam ze swojego pokoju.
Mieszkaliśmy w piętrowym domu - mama, tata i ja. Nie był on ogromny. Na dole mieścił się przestronny salon z aneksem kuchennym, połączony w sposób otwarty z przedpokojem. Wszystko urządzone w brązie i bieli. Na parterze ulokowana też była łazienka, wejście do garażu oraz tylne wyjście. Na piętrze zaś – sypialnia rodziców z prywatną, niedużą toaletą, mój pokój, osobna łazienka i mała garderoba. Ot, typowy dom. Nie lubiłam przepychu i źle się czułam w olbrzymich posiadłościach. Dużo bardziej wolałam przytulne, nie za duże mieszkanie. Właśnie takie, jak nasze.
- Śniadanie gotowe!
W tej samej chwili przyczłapałam do kuchni. Zaciągnęłam się apetycznym zapachem i uśmiechnęłam się do taty szczerze.
- Dziękuję – powiedziałam i usiadłam do stołu, chwytając w dłonie sztućce. Za moment dołączyła do nas mama.
- O, jesteście – zaczęła. – Powiedz mi, skąd tak późno wróciłaś, córa?
- Byłam u chłopaków – odparłam, zajadając się. – Po szkole poszliśmy z Arminem trochę pograć.
Zauważyłam, jak rodzice wymienili się uśmiechami po tym, co ode mnie usłyszeli. Udając, że nic nie widziałam, skupiłam się na posiłku, bo nie chciałam kontynuować tematu.
***
- Dzisiaj podzielicie się na dwuosobowe grupy i będziecie mieli za zadanie w domu wykonać projekt na wybrany z trzech zaproponowanych przeze mnie tematów – oznajmił całej klasie nauczyciel fizyki.
Jak można było się domyślić, natychmiast powstało zamieszanie między uczniami, kto z kim będzie współpracował. Po tym, jak dostaliśmy polecenie, żebyśmy usiedli w ławkach z osobą, z którą zamierzamy wykonać zadanie, wszyscy zaczęliśmy w popłochu dobierać się w pary.
Jako pierwszy dopadł mnie Alexy. Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że szykuje się miło spędzony czas przy odrabianiu pracy domowej. Od razu zajęliśmy miejsca w ławce, ciesząc się ze swojego towarzystwa. Nauczyciel zaczął sporządzać listę grup.
- Zasłużymy na szósteczkę, jestem pewien. – Ucieszył się przyjaciel. – Damy z siebie wszystko.
- Akurat tego jestem pewna.
Puściłam mu oczko. Niestety, wybrałam nieodpowiedni moment na pogawędkę.
- A co wam tak wesoło? – zapytał głośno prowadzący zajęcia, spoglądając ostro na naszą dwójkę.
Jak na zawołanie oboje spuściliśmy głowy, nie chcąc się bardziej narażać. Wszyscy wiedzieli, że nasz fizyk jest bardzo wymagający i rygorystyczny. Na swoich lekcjach zawsze trzymał dyscyplinę, charakteryzowały go dokładność i zorganizowanie, jednak nie był nieludzki. Wykazywał się zrozumieniem, kiedy ktoś czegoś zapomniał lub nie wyuczył się perfekcyjnie materiału z poprzednich zajęć. Nie tolerował jedynie dwóch rzeczy: spóźnień i właśnie przeszkadzania…
- Chyba trzeba trochę ostudzić ten wasz zapał – zaczął. – Megan, wstań proszę, zabierz swoje rzeczy i zamień się miejscami z Lysandrem. Od teraz w takich grupach będziecie realizować projekt – oznajmił nam surowo.
Przełknęłam ślinę, kiwnęłam głową bez słowa i po chwili spakowana dreptałam w stronę nowego miejsca, obserwowana przez całą klasę.
Nagle, stojąc już przy ławce zdałam sobie sprawę… Że właśnie gapi się na mnie on.
Zacisnęłam usta w cienką kreskę i usiadłam, wykładając książki na blat. Lekcja zaczęła toczyć się z powrotem, ale za nic nie mogłam się skupić. Miałam ochotę wyjść, trzaskając drzwiami. Co było grane, że od jakiegoś czasu ciągle na siebie wpadaliśmy, chociaż kompletnie tego nie chciałam?

____________________________________________________________
Hej!
Było mi bardzo miło, widząc, że pod poprzednim postem odezwało się kilka znajomych mi osób :)
Rozdział nieprzesadnie długi, ale uznałam, że lepiej dodawać części krótsze, a częściej. Będę starać się wstawiać kolejne przynajmniej raz w tygodniu.
Pozdrawiam serdecznie ♥

10 komentarzy:

  1. Cóż za dziwny zbieg okoliczności z tym Kasem xD Ja bym powiedziała, że to już przeznaczenie ;P

    Rozdział strasznie mi się podobał. Był trochę luźniejszy, ale widać, że utrzymujesz tempo akcji co strasznie mi się podoba, ponieważ rozdziały się nie nudzą ;) Jestem ciekawa jak bardzo będzie musiał się nagimnastykować Kastiel, żeby zwrócić uwagę Megan na siebie. Jak zaniedbane przez rodziców dziecko ;P

    Tak na koniec błędów nie zauważyłam, ale z niecierpliwością czekam na więcej :D Zresztą wiesz to najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie ma rzucających się w oczy błędów, bo dużą uwagę do tego przywiązałam i byłabym zła, gdybym coś przeoczyła xD
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa :D

      Usuń
  2. Co do długości rozdziału - moim zdaniem akurat. :)
    Dzieje się, chce się czytać. Te przemyślenia Kastiela, a dokładniej jego zamiary mi się niezupełnie podobają, ale to z jednej strony dobrze, ma czas, żeby stać się w pełni cudownym. xD
    Pozdrawiam i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aa, i Armin świetny. ^^ Dobrze się zachował, fajnie, że ją odprowadził. Dobry przyjaciel. :D

      Usuń
    2. W moim pierwszym opowiadaniu Kastiel wyszedł taki miękki... Teraz mam chęć to zmienić :D
      Ja również pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Jestem strasznie ciekawa, czy Kastiel zapisał się do Hiszpanii. Chociaż mam ciche wrażenie, że nie i włamie się i skreśli rywala Armina i wpisze na tą liste siebie ;)
    Ślicznie piszesz moja droga (tz. ja bym dodała wiecej opisów, ale to ja). Trzymam mocno kciuki, aby kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      A co do opisów, to sama zauważam, że jest ich za mało, jednak nie wychodzi mi zmiana na lepsze xD

      Usuń
  4. Ohoho szykuje się ciekawe wyzwanie dla Kasa.
    A Arminka już już bardzo polubiłam. I muszę przyznać ze jak przeczytałam Lysander to już miałam nadzieje, że będzie mój kochany miał większe znaczenie hahah najwidoczniej będę musiała na niego trochę poczekać.
    Nie wiem co mam w rozdziale chwalić bo wciąż piszesz tak świetnie jak wcześniej, więc pożyczę Ci może jedynie dużo weny :D

    Ps. Mam nowy nick ale wciąż to ta sama "Little Roni" "Roni" czy jak ja tam jeszcze miałam haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po avku Cię pamiętam! Spokojnie :D
      Dziękuję za każde miło słowo :)

      Usuń
  5. Z góry przepraszam że komentarz dopiero teraz, ale nie miałam Internetu od...bardzo długo XD Odzyskałam go niedawno i dopiero teraz wzielam się za rozdział.
    A więc! Khy khy. Zaczne może od Armina. To jest mój skarb po prostu, moje małe dziecko i nawet nie wiesz jak się cieszę że tak często się pojawia XD Co do Kastiela...Radziłabym Meg uważać bo mówił coś że on chce żeby ona oddala mu swoje ciało. Zabrzmiało to tak trochę pedifilsko szczerze mówiąc. Albo jak tekst z jakiegoś pornola...zawiało grozą.
    Hiszpania! Ja się mogę założyć że ta czerwona małpa też tam pojedzie! A jak się nie dostanie do tej elity aka dziesiątki uczniów to przecież ma ojca w liniach lotniczych to mu przelot załatwi.
    Kurde, gadam trochę bardzo bez sensu prawda? Ale miałam jakąś taką ochotę popisac o niczym XD W kazdym razie super rozdział, taki lekki i przyjemny 😁 Mam nadzieje ze jest wkrótce!

    OdpowiedzUsuń